„Doskonała przejażdżka przy pięknej pogodzie w Górach Orlickich jest dla mnie formą medytacji.”
Przeczytaj wywiad, który dla Ciebie przygotowaliśmy z Michałem Kollertem, czołowym kolarzem i współautorem książki Serce na rowerze w Czechach.
Michael, czy zgadzasz się, że podróż jest celem?
Tak jest, jeśli można to tak postrzegać. Szczególnie w przypadku sportowców zdradliwe jest czasem to, że sam proces nie może im się podobać i postrzegają go jako niezbędny środek do osiągnięcia celu. Często z tego powodu nawet po osiągnięciu celu następuje rozczarowanie.
Czy świat jest piękniejszy z siedzenia roweru?
Dla mnie na pewno. Dojedziesz daleko i do ciekawych miejsc, z którymi zbudujesz także relację poprzez doświadczenia z siodła.
Jaka jest Twoja zasada nr 1 podczas odkrywania świata w ten sposób?
Staraj się postrzegać jak największą liczbą zmysłów i doceniaj jego piękno, które zmienia się z każdą porą roku.
Ile kilometrów przejechałeś w zeszłym roku?
Około 19 tys., głównie w trasie.
Wow! Czy nadałeś swojemu rowerowi imię?
W przeciwieństwie do mojej żony nie nadaję nazw samochodom ani rowerom. (śmiech) Nadal bardzo go lubię!
Jakie było najlepsze wspólne doświadczenie?
Największe emocje budzą zwycięstwa na fajnych imprezach kolarskich, jak triumf w L'Etape czy to w Czechach czy na Słowacji, zdobycie Alpe d'Huez, zwycięstwo w L'Etape du Tour Championship, czy może zacięta walka o tytuł medal do samego końca, kończąc niezwykle trudne mistrzostwa świata.
Co było dla Ciebie największym wyzwaniem?
Na przykład podbicie Ještědu i pokonanie osoby na FTP i zdobycie KOM na Stravie. Przed takim treningiem i występem, gdzie trzeba pokazać, jaki naprawdę jesteś, jesteś bardziej zdenerwowany niż podczas samego wyścigu.
Która trasa z książki jest Ci najbliższa?
Vysočina przez Okříšky. Totalne kochanie. Zawsze chcę tam wrócić.
Co było dla Ciebie największą niespodzianką podczas pracy nad książką?
Że Petr Benčík wybrał najuczciwszą karkonoską masakrę alpinistów. Sam tego doświadczyłem i cieszyłem się, że Bejk uznał za stosowne pokazać ludziom takie wyzwanie. Ucieszyło mnie również, że nalegał, abyśmy osobno opisali tam bardzo wyjątkowe wzgórze.
W jakim sensie książka ma całkowitą przewagę nad informacjami prezentowanymi cyfrowo?
Przejrzałem całą książkę w formacie PDF może z tysiąc razy, ale kiedy miałem ją w rękach i mogłem czytać i oglądać zdjęcia na tym pięknym papierze, było to zupełnie inne przeżycie. Przekonał mnie, że książki w formie fizycznej są absolutnie niezastąpione.