W wywiadzie artystka Michaela Fenklová aka ForgetMeNot opowiedziała nam o swojej drodze do poezji i ujawniła, czym jej nadchodząca książka będzie się różnić od udanego zbioru wierszy „Everything Happens to Me”.
Co stało za decyzją o wydaniu książki „Everything Happens to Me” ?
Pisząc, wentyluję uczucia, bóle i wewnętrzne ciężary, których inaczej nie jestem w stanie się pozbyć. Dla mnie poezja jest zatem narzędziem, którym rozświetlam swoje serce. Publikując książkę rozpoczynam proces zdrowienia. Luka z nią związana w tym przypadku działa również jako forma ochrony przed samą sobą. Dlatego też, choć książka zawierała przeżycia związane z konkretnymi osobami, została napisana wyłącznie dla mnie. Jest to dziedzictwo mojego przeszłego „ja”, które odzwierciedla pewien okres życia, który był niezbędny w rozwoju osoby, którą jestem teraz. Lubię patrzeć wstecz i wspominać to, co przeżyłem.
Czy poleciłbyś tę książkę czytelnikom, którzy nie odnaleźli jeszcze drogi do poezji?
Oczywiście. Kiedy wspomina się o poezji, ludzie często myślą o gwałtownej penetracji mózgu za pomocą rymowanych zdań, które często pozbawione są odrobiny znaczenia dla zwykłych śmiertelników. Ale piszę wierszem wolnym. Od razu formułuję taneczne myśli na papierze, którym nie nadaję żadnego rytmu, gatunku czy zarysu. Dlatego też nie jest to nawet trudna lektura. Tylko autorefleksja, dzięki której możesz odnaleźć we mnie cząstkę siebie.
Dokąd prowadziła Twoja droga do poezji?
Od najmłodszych lat słowa były dla mnie formą wyrażania siebie. Ilekroć próbowałem coś namalować, zawsze kończyło się to wizualizacją słów.
Punktem zwrotnym był moment, gdy miałem dwanaście lat i przeżyłem traumatyczne wydarzenie. W tym momencie pisanie stało się terapią.
Robot do odkładania uczuć. Zamknęłam je w papierze zamiast w środku. I ten w szufladzie. A ponieważ piszę od razu, jeśli chodzi o mnie, spontanicznie przestawiłam się z długich tekstów i refleksji na formę szybkiej i efektownej wypowiedzi. To doprowadziło mnie do poezji. Ale nie znosiłam prozy, kolejna książka, którą obecnie przygotowuję, będzie zawierała także dłuższe teksty.
Czy Twoja poezja pisana po angielsku różni się od tej pisanej po czesku?
Właściwie wszystko. Mówią, że im więcej języków znasz, tym bardziej jesteś człowiekiem, a ja jestem dwujęzyczna, nawet śnię po angielsku i myślę zupełnie inaczej po angielsku. Piszę w nim bardziej surowo i surowo, moje teksty po angielsku są bardziej fizyczne. Ta książka jest w większości w języku angielskim, także dlatego, że w czasie jej pisania mieszkałem za granicą. Z kolei w języku czeskim mogę więcej bawić się zwrotami fraz, moje czeskie teksty mają większą głębię i zdecydowanie jest w nich większa cząstka mojej duszy. Tak właśnie będzie wyglądać następna książka.
Czy któryś fragment „Wszystko mi się przydarza” ma dla Ciebie szczególne znaczenie?
Powiedziałbym, że wstęp i posłowie. Na początku zakryłam wiadomość dla znawcy alfabetu Morse’a, o której głównie opowiada ta książka, a zakończyłam ją cytatem z mojego ulubionego pisarza, Charlesa Bukowskiego:
„Czasami po prostu trzeba siku do zlewu”.
Jest w tym wiele prawdy. Bo pod koniec dnia zdasz sobie sprawę, że to wszystko i tak nie ma znaczenia.